Nie jesteś zalogowany na forum.
Ludzie zmieniają się w potwory, bo już nie radzą sobie z byciem ludźmi.
Offline
Chodziłem po lesie, było tu dość mało zombie co było dziwne. Spokojnie spacerowalem pomiędzy drzewami, zbierając pozostawione kości ludzi oraz zwierząt. Miałem prawie pełny plecak kości.
Offline
Siedziałem na gałęzi drzewa, starając się po prostu przetrwać kolejny dzień, w tym okrutnym świecie. Od rana nie widziałem ani żywej duszy, kogoś kto mógłby poświadczyć o tym, że ludność jeszcze nie wymarła. Być może się myliłem, pode mną przechodził mężczyzna, dość młody, wydawał się wcale nie przejmować tym, że coś mogło wyskoczyć i go zaatakować. Sięgnąłem za kuszę, kiedy coś wypadło z jego plecaka. Przymknąłem oczy, oddychając głębiej. Psychol.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
Podnioslem kość i wlozylem do plecaka. Podnioslem głowę, gdyż uslyszalem czyjś oddech.
Offline
- Nie próbuj żadnych sztuczek.
Mężczyzna wyglądał podejrzenie, włóczył się bez celu, zupełnie nie zwracając uwagi na szwendaczy. Nastolatków, takich jak on, już dawno pożarłby wewnętrzny strach.
Wycelowałem w niego kuszę, gotów w każdej sekundzie strzelić.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
-Nie mam zamiaru.-Pokrecilem głowa. Podnioslem się z ziemi i stanąłem, nie ruszyłem się z miejsca. Ciągle patrzyłem na mężczyznę.
Offline
Milczałem, bacznie go obserwując. Świat, w jakim się znaleźliśmy nie pozwalał mu ufać.
- Co masz w plecaku? - rzuciłem, przenosząc na niego wzrok. Pytanie było bezsensu, jako doświadczony myśliwy wiedziałem, ale ciekawiła mnie reakcja chłopaka. Jakiś ruch, który mógł go zdradzić do końca.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
-Zwykle kości.-Przekrzywilem lekko głowę w bok i wzruszylem ramionami.
Offline
- Wysyp je.
Nie miałem zamiaru się z nim bawić. Był psychopatą, a kości to tylko kolejny dowód na to, że człowiek każdego dnia umierał coraz bardziej.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
Przekrecilem oczami i wysypalem. Kości, spadając na ziemię, zrobiły trochę hałasu.
Offline
Niektóre wciąż miały na sobie resztki skóry, co potęgowało rosnące obrzydzenie. Zakryłem dłonią usta.
- Spadaj stąd, jeśli chcesz żyć - burknąłem.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
Usmiechnalem się widząc jego reakcję. Schowalem spowrotem kości i założyłem plecak.
Offline
- No już, zjeżdżaj stąd - warknąłem. - Na dziś koniec oglądania głupich gęb idiotów. - Oparłem głowę o drzewo. Czasem miałem po prostu ochotę zasnąć i się nie obudzić. Kto by pomyślał, że chwila słabości dopada każdego, zwłaszcza wtedy, kiedy nareszcie zaczynało się dobrze układać.
Każdego dnia umieramy po trochu. Każdego dnia trochę się rodzimy. Walczymy o każdy oddech, a zapominamy jak żyć. Czujemy się przytłoczeni ciężarem własnych myśli. Zamykamy się w czterech ścianach, mając nadzieję, że jesteśmy bezpieczni, choć to tam czekają na nas potwory złamanych nadziei, doświadczonych porażek, niespełnionych obietnic. Tak bardzo nie umiemy być.
Offline
Poszedłem dalej.
Offline